Spraw żebym czekał
Spraw żebym liczył
Przyciągnięty do skóry przez związane sznury
Spraw żebym zszedł
Spraw żebym upadł
Stopy na zapalniku i zapadnięte serce
Spraw żebym ponownie wziął
Spraw żebym szedł
Dwa razy wokół świata z zawiązanymi oczami
Spraw żebym zrozumiał
Spraw żebym wątpił
W ostatniej sekundzie na linii mety
Niech mnie diabli wezmą jeśli pukam do twych drzwi
Zostaw mi to, czas który sprawia mi ból
Niech mnie diabli wezmą, robiłbym coś w rodzaju
Chęci posiadania czasu, którego nie mam
Lepiej być z tobą niż z nikim nigdy
Spraw żebym to wyciągnął
Spraw żebym wyrzucił
Ogień palący tors i przerwany oddech
Spraw żebym się bronił
Spraw żebym walczył
A później, żebym u kresu sił znów musiał zacząć
Spraw żebym się poddał
Spraw żebym uchodził
Za ostatniego, głęboko zranionego wariata
Spraw mi grudzień
Spraw mi lipiec
Żeby rok pomylił się na ośnieżonej plaży
Niech mnie diabli wezmą, robiłbym coś w rodzaju
Chęci posiadania czasu, którego nie mam
Lepiej być z tobą niż z nikim nigdy
Czekać
Liczyć
Schodzić
Upaść
Ponownie brać
Iść
Rozumieć
Wątpić
Żeby pewnego dnia cię zaskoczyć
Mogę wszystkiego ponownie się nauczyć
Daj mi czas, którego nie mam
Czekać
Liczyć
Schodzić
Upaść
Ponownie brać
Iść
Rozumieć
Wątpić
Lepiej być z tobą niż z nikim nigdy
Niż z nikim nigdy
Niż z nikim nigdy
Lepiej być z tobą
wtorek, 29 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz